O gospodarzach
zapraszamy do sitowianki
Cześć. To my. Asia i Krzysiek z naszym Stasiem. Pochodzimy z Gdańska, gdzie mieszkaliśmy przez większość naszego życia. Oprócz Stasia, który jest już urodzonym… Kaszubą :-). Do wyprowadzki na wieś wcale nie zmusił nas zgiełk miasta, hałas, ciężkie powietrze czy nawet uliczne korki. Naszą motywacją nie była chęć ucieczki, ale… tęsknota. Tęsknota za przyrodą, za polami, łąkami, kwiatami, lasami. Tęsknota za spokojem, ciszą, nieskrępowaniem. I tym wszystkim postanowiliśmy podzielić się z Tobą. A więc…
Nasze początki
… postanowiliśmy zrealizować nasze wieloletnie marzenie o prowadzeniu agroturystyki.
Był piękny początek lata 2009 roku, gdy przyjechali do nas pierwsi goście. Pamiętamy, że gdy dowiedzieli się, że inaugurują naszą działalność, przyszli do nas z szampanem, życząc nam samym miłych gości. No i przynieśli nam szczęście!!! 🙂
A my upewniliśmy się, że…
Inspiruje nas natura
którą postanowiliśmy podzielić się z Wami
Z dala od turystycznego zgiełku
… chcemy stworzyć miejsce przyjazne ludziom, którzy szukają spokoju, wyciszenia, którzy chcą uciec zarówno od zgiełku miast, ale też od „turystycznych kurortów”.
U nas po wyjściu z domu nie zostaniesz zaatakowany przez budkę z goframi, watą cukrową lub lodami. Nikt za najbliższym zakrętem nie „wciśnie” Tobie baloników z helem, plastikowych mieczy, muszelek z Bałtyku, pocztówek czy magnesów. Jeśli brakuje Tobie tego typu „atrakcji” na miejscu, to z pewnością nie jest miejsce dla ciebie.
Ale nie martw się, nie znaczy to, że…
Dla każdego coś dobrego
… wylądowałeś na „końcu świata” z dala od wszelkiej cywilizacji. Jeśli Twoje dziecko zapragnie tego o czym wyżej, żaden problem – po 10 minutach jesteś w Kartuzach, nieoficjalnej stolicy Kaszub, a nieco ponad 30 minut starczy, abyś znalazł się w kolejnej stolicy, tym razem Pomorza, czyli w Gdańsku. Tam „kurortowych” skarbów odnajdziesz bez liku. Ale uwierz nam, że po – z pewnością – miło spędzonym czasie w turystycznym zgiełku, z wielką radością będziesz wracał do tego naszego małego, sielskiego Sitna, aby choć na koniec dnia delektować się spokojem i odgłosami natury.
Właśnie, żeby nie było, że u nas jest taka zupełnie bezszelestna cisza. O co to, to nie. Musimy być z Tobą szczerzy, bo później będziesz mówił: „A miało być tak spokojnie!”
No więc mówimy jak jest…
wiejski klimat
dla nas to nie problem, jeśli tutaj z butów będzie Ci słoma wychodzić 🙂
Odgłosy natury
Musisz liczyć się z tym że żurawie – stali bywalcy naszych łąk – wydają charakterystyczne, jedyne w swoim rodzaju, dźwięki, zwane klangorem.
No a inne ptaki? Pojedynczo nie są tak głośne jak żurawie, ale jest ich dużo, a w ilości siła. Więc jak u Brzechwy będą ćwierkać, świstać, kwilić, pitpilitać i pimpilić. A po za tym, uwaga!, przelatując nad stołami mogą zrzucić coś z góry :-). Natura :-)))
Poza tym wieś to też kury, a więc i koguty. Oglądałeś może kiedyś Teleranek? No więc, wiesz o co chodzi 🙂
Dalej, żaby. Jest staw, są i żaby. Logiczne :-). A żaby kumkają, zwłaszcza w okresie godowym…
Następnie, psy, koty, nasze meczące (ale nie męczące) kozy, i tak dalej, i tak dalej, można by długo wymieniać. Ci, co to lubią, wysłyszą też szelest traw, brzóz i wierzby, która rośnie nad stawem. A tym, którzy rozumieją co to wieś, nie przeszkodzi nawet pracujący na polu traktor lub kombajn.
Do ùzdrzeni !
Nam to, jak i wyżej wymienione uroki wsi nie przeszkadzają i mamy nadzieję, że Wam drodzy Goście również. Jeśli po tym wstępie, nie zamkniesz tej strony i zdecydujesz się otworzyć kolejne zakładki, to może jest to miejsce dla Ciebie…?
Asia i Krzysiek ze Stasiem, Gospodarze SITOWIANKI